Logo PLFA / Logo PZKoszZ pozoru najbardziej barwne dyscypliny sportowe w Polsce. Znajdziemy tu pojedynki Twardych Pierników z Wilkami Morskimi oraz derby Panthers kontra Outlaws. Czy jednak futbol amerykański i koszykówka są u nas popularnymi sportami?


© Autor: Jakub Malicki

Łączy je amerykański rodowód, choć w Polsce mają różną tradycję. O czasach świetności polskiej koszykówki męskiej pamięta już niewielu – pół wieku temu mieliśmy czołową reprezentację w Europie. Co więcej, pierwsze sukcesy polscy koszykarze osiągali już w okresie międzywojennym. Za to futbol amerykański funkcjonuje nad Wisłą w zorganizowanej formie zaledwie od 11 lat! Mamy jednak najsilniejszą drużynę klubową w Europie, Wroclaw Panthers wygrali Ligę Mistrzów w 2016 r. Reprezentacja nie może pochwalić się międzynarodowymi sukcesami, w tegorocznych World Games we Wrocławiu była najsłabsza (uległa Amerykanom w meczu o III miejsce).

Jak doskonale wiecie, obie dyscypliny należą do najbardziej dochodowych na świecie. W rankingu Forbes’a z lipca 2017 r., w czołowej 10. są cztery kluby futbolu amerykańskiego – Dallas Cowboys (wyceniany na 4,2 mld dolarów), New England Patriots (3,4 mld $), New York Giants (3,1 mld $) i San Francisco 49ers (3 mld $) oraz dwa koszykarskie – Los Angeles Lakers (3 mld $) i New York Knicks (3,3 mld $). Finały NBA ogląda średnio 24 miliony kibiców, finał Super Bowl w tym roku zgromadził widownię ok. 113 mln. (ponoć w szczytowym momencie 170 mln!). Rozgrywki te traktowane są za oceanem jako najważniejsze wydarzenia sportowe, efektowne show corocznie okraszone imponującą oprawą wizualną. Słowem, kwintesencja marketingu i egzemplifikacja amerykańskiej potęgi sportowej.

Jednak Polska to nie Ameryka, nawet jeśli tamtejszy branding sportowy bywa u nas naśladowany, a w projektowaniu znajdziemy inspiracje stylistyką ilustracyjną. Zarówno kluby koszykarskie, jak i futbolowe, funkcjonują niemal w całym kraju. Warto spojrzeć na lokalizację drużyn występujących w najwyższych rozgrywkach obu dyscyplin.

Kluby PLK 2017-18

Widzimy, że zarówno basket, jak i futbol, mają zasięg, a więc i potencjał, ogólnopolski. Jeśli młodszego brata rugby możemy potraktować jako raczkującą niszę w naszym kraju, to koszykówka coraz częściej przypomina osamotnioną staruszkę… W zeszłym sezonie oglądalność Polskiej Ligi Koszykówki w Polsacie Sport Extra wynosiła średnio 24 tys. widzów. Kilka dni temu czytałem, że mecz czołowych drużyn – Rosa Radom i Polskiego Cukru vel Twardych Pierników z Torunia oglądało W TELEWIZJI zaledwie 9 tys. ludzi… Katastrofa!


Kolorowe lata 90-te

Koszykówką zainteresowałem się 20 lat temu, gdy w telewizji publicznej transmitowano mecze i skróty z NBA. W porównaniu do szarzyzny polskiego futbolu lat 90-tych, basket był dyscypliną niczym z innej planety. Chyba pamiętacie tę modę, dosłownie – bo nawet w sklepie odzieżowym w małym miasteczku można było kupić bluzę lub czapkę z logo Orlando Magic, Chicago Bulls lub Miami Heat. To nasze pokolenie transformacji, urodzeni na przełomie lat ’70-80, pasjonowaliśmy się meczami drużyn, które mogliśmy podziwiać jedynie w telewizji. Na wf-ie czy po lekcjach pogrywaliśmy w nogę i kosza.

W Polsce mieliśmy kilka interesujących drużyn – Zepter Śląsk Wrocław, Mazowszanę PEKAES Pruszków, Nobiles Anwil Włocławek czy Ericsson Bobry Bytom – choć nie tak atrakcyjnych jak amerykańskie. Pewnie dlatego tę pasję do kosza widać było bardziej na polskiej ulicy, niż w mediach. Polska liga była uboga pod względem marketingowym, a sponsorzy bardziej widoczni niż marki klubów. Cenę za takie krótkowzroczne działania kluby płacą do dzisiaj, ale o tym za chwilę.

Kluby koszykarskie lata 90Źródło: Skarb Kibica „Przeglądu Sportowego” / sezon 1998-99


W tychże latach 90-tych, podczas mody na koszykówkę, dla Polaków bardziej pociągające były „Byki” czy „Szerszenie” od klubów o rodzimych – lecz „ozdobionych” sponsorskimi nazwami, Ideami, Hoopami, Pekaesami – mianach. Jasne, że drużyny miały swoich wiernych fanów w miejscowościach, w których funkcjonowały – ale nie wypracowały ogólnopolskiej tożsamości, nie zbudowały swoich ponadlokalnych marek. Działały doraźnie, potem transformowały się, jedne szybciej (Trefl, Anwil), inne wolniej (Słupsk), a duża część upadła (jak Bobry czy Śląsk).

Zanim przyjrzymy się ewolucji logo Polskiego Związku Koszykówki, spójrzmy na znaki drużyn występujących w Polskiej Lidze Koszykówki – czyli elicie polskiego basketu.

Kluby PLK 2017-18

Najbardziej charakterystyczną cechą amerykańskiej koszykówki przełomu wieków, był spójny wizerunek ligi i klubów. W ostatnich latach kilka drużyn wyłamało się, zmieniając znaki na bardziej uproszczone, lecz pod koniec XX wieku emblematy klubów były w jednolitej stylistyce. To był fantastyczny pomysł na zbudowanie tożsamości klubów i wyróżnienie spośród konkurencji za pomocą pozytywnych cech np. zwierząt, które widniały w ich nazwach i emblematach.

W Polsce nigdy takiej spójności nie było, a obecnie widzimy kompletne przemieszanie nazw i wizerunków. Kilka klubów wypracowało sobie charakterystyczne symbole, choćby Czarni Słupsk, Wilki Morskie Szczecin czy Twarde Pierniki Toruń, ale w zestawieniu z Rosą Radom, BM Slam czy Miastem Szkła (sic!), całość wygląda mało interesująco. Rozumiem, że oparcie nazwy klubu na mianie sponsora to istotny zysk dla takiego klubu, niekiedy gwarancja przetrwania, ale dla potencjalnego widza – spoza tych miast – rzecz kompletnie nieciekawa. Z taką sponsorską nazwą klub nie ma szans stać się podmiotem budzącym ogólnokrajowe zaangażowanie.


Polski basket niemedialny?

Polska tradycja nazewnicza jest kompletnie inna od amerykańskiej, a zwierzęta funkcjonują ewentualnie jako przydomki drużyn lub maskotki. Nazwy klubów były przeważnie abstrakcyjne, wywodziły się z wielosekcyjnych klubów powstałych przed wojną lub na początku PRL-u.

Mistrzowie Polski w koszykówceObecnie topowe kluby koszykarskie funkcjonują jako niezależne spółki i w moim przekonaniu, powinny budować swoje marki inspirując się amerykańskim marketingiem. Nie mam tu na myśli kopiowania stylistyki, ale luźniejszą formę i większą spójność całej ligi. Wiem, że w Polsce takie zespołowe działania z natury są utrudnione, niemniej w moim odczuciu znaczna część klubów PLK ma przypadkowy wizerunek, który nie zachęca do utożsamiania się z nimi. Kluby są mało medialne, jak to się zwykło mówić.

Oprócz zaniedbań w budowie wizerunku klubów, trzeba zauważyć, że w koszykówkę nie zainwestowała żadna telewizja. Ani dla Polsatu, ani dla TVP, nie była to dyscyplina strategiczna. Przeskok wizerunkowy polskiego futbolu zawdzięczamy Canal+, który zbudował profesjonalny wizerunek ekstraklasy. Progres wynikał nie tylko z dofinansowania klubów piłkarskich, ale zbudowania marki całej ligi. Oczywiście kluczowe były także inwestycje infrastrukturalne (stadiony) i progres sportowy reprezentacji (choć przecież nie sukces), ale kluby nic wielkiego nie osiągnęły przez 20 lat, a jednak Ekstraklasa cieszy się nieporównywalnie większym zainteresowaniem od PLK. I nie jest to kwesta potencjału dyscyplin, bo niedawno całe pokolenie interesowało się basketem.

Czytałem także, że hamulcem rozwoju ligi jest wymóg posiadania co najmniej 2 Polaków na parkiecie w trakcie meczu, co ponoć nie zachęca do rozwoju rodzimych zawodników. Nie chcę tego oceniać, wydaje się, że tego typu kryteria powinny sprzyjać budowie silnej reprezentacji i szkoleniu młodzieży, ale widać taki system nie działa motywująco na polskich graczy.

Polska reprezentacja w koszykówce mężczyzn jest obecnie europejskim średniakiem, nawet jeśli w 2015 r. zakończyła rywalizację na 1/8 finału w Mistrzostwach Europy, gdzie przegrała z najsilniejszą w turnieju Hiszpanią. W PZKosz wierzą, że sukces kadry napędzi zainteresowanie ligą, ale po innych rozgrywkach możemy wnioskować, że nie zawsze to się udaje. Sukcesy siatkarzy i skoczków narciarskich sprawiły, że te dyscypliny są w czołówce rankingów popularności w Polsce, ale już np. w piłce ręcznej nie miało większego przełożenia na ligę. Co więcej, przecież nie tak dawno temu polskie koszykarki były Mistrzyniami Europy (1999), a Basket Liga Kobiet nigdy nie należała do najchętniej oglądanych rozgrywek.

Koszykówka w Polsce nie jest dyscypliną nowoczesną – a tak powinna być postrzegana, by móc zainteresować młodych fanów. Jeśli szukać sportu, który daje możliwość wykazania się profesjonalnym grafikom, to właśnie basket byłby prawdopodobnie takim nośnikiem. Dlaczego więc większość klubów ma tak koszmarne znaki? Wydaje się, że to oznaka hermetyczności środowiska koszykarskiego, ale też słabe możliwości przebicia projektantów w tej branży. Sam miałem okazję wykonać kilka projektów dla PZKosz i choć nie mogę narzekać na współpracę, to jednak nie udało się wdrożyć projektu strategicznego, jakim był rebranding związku.


Kilka słów o historii

Związek mógłby w tym roku świętować 60-lecie założenia, ale na stronie www.pzkosz.pl nie znalazłem nawet wzmianki o historii koszykówki. Wydaje się, że trudno budować tożsamość organizacji bez odniesień do przeszłości, tym bardziej, że jest ona trudno dostępna. Do 1957 roku, w którym założono PZKosz, pieczę nad tą dyscypliną sprawował Polski Związek Gier Sportowych. Przed wojną, razem z siatkówką i piłką ręczną, były zarządzane przez tenże związek, istniejący od 1928 roku.

Koszykarze należeli wówczas do europejskiej czołówki, w 1939 r. wywalczyli III miejsce ME, a trzy lata wcześniej byli tuż za podium. Po wojnie osiągnęli największy sukces w historii – zagrali w finale Mistrzostw Europy we Wrocławiu, w którym jednak ulegi Związkowi Radzieckiemu (45-61 w 1963 r.). W dwóch kolejnych ME zajmowali III miejsce.

Z tamtego czasu znalazłem jedynie prostą odznakę PZKosz, z koszem umieszczonym na biało-czerwonej fladze.

Logo PZKosz

Nie udało mi się ustalić, czy był to oficjalny znak związku koszykówki, podobne odznaki wydały także związki siatkówki i piłki ręcznej. Od kilkunastu lat PZKosz używa znaku bardziej skomplikowanego, choć według mnie mało oryginalnego. Piłka wyrysowana za pomocą nieregularnej linii, przypominającym maźnięcie pędzlem, została umieszczona na czerwonym polu, pod którym widnieje akronim z nazwą PZKosz. Wydaje się, że znak pozbawiony jest elementu wyróżniającego i sprawia wrażenie przestarzałego. W 2015 roku reprezentacja Polski otrzymała nowe logo, bardziej charakterystyczne i nawiązujące do symboli narodowych, choć o kompozycji zbliżonej do starego znaku Polskiego Związku Hokeja na Lodzie, gdzie tarcza herbowa z wizerunkiem orła została nałożona na piłkę.

Logo reprezentacji koszykówkiNowe logo reprezentacji ma w tej tarczy sprytnie wkomponowaną głowę orła i wydaje się, że ten element mógłby funkcjonować samodzielnie, jako wyróżnik kadry. Piłka jest dodana jakby na siłę, przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie. Podoba mi się za to jednokolorowa tonacja znaku, który w przeciwieństwie do logo PLFA, nie traci charakteru w inwersji.


Powiew futbolowej świeżości

Uproszczona stylistyka znaku kadry koszykówki przypomina mi właśnie logo Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego. Znak ten został wybrany w ogólnopolskim konkursie, przeprowadzonym w marcu 2015 roku i zastąpił logo narysowane 9 lat wcześniej przez zawodnika Warsaw Eagles. Podobnie, jak znak kadry koszykarskiej, także logo w logo PLFA rzuca się w oczy gruba kreska rysunku tarczy oraz ascetyczna forma.

Logo PLFA

W moim odczuciu znak ten jest zbyt lapidarny, nawet jeśli sprytnie łączy piłkę do futbolu amerykańskiego z biało-czerwonymi barwami i tarczą. Brakuje mi w nim jakiegoś zaczepnego elementu, bardziej unikalnego wyróżnika dyscypliny, niż piłka. Na pewno jego atutem jest prostota i łatwość aplikacji na różnych nośnikach – choć trzeba zauważyć, że na czerwonym tle barwy flagi Polski są odwrócone nam piłce.

Logo PLFAŹródło: www.plfa.pl


Podobnie jak nowe logo PZHL, także i tutaj układ tarczy i logotypu nie jest doskonały. Tarcza PLFA jest symetryczna, a liternictwo nazwy nie – stąd wyśrodkowanie obu elementów jest problematyczne (skośna kreska „A” zamykająca napis od prawej strony). Wydaje się, że logotyp „ucieka” na lewo. Za to warto pochwalić dopasowanie glifu „F” do skosu „A”, podobny zabieg znajdziemy w logo angielskiej federacji piłkarskiej (The FA).

Logo PLFA vs Logo The Football AssociationZauważmy jednak, że w logo FA nazwa została wpisana w głowicy tarczy. Logotyp występuje głównie w kompozycji horyzontalnej, gdyż w pionowo wyśrodkowanej trudno złapać równowagę między wyrazistą tarczą i akronimem.

Jak wygląda wizerunek klubów futbolu amerykańskiego? Jest znacznie bardziej konsekwentny niż w koszykówce, choć niestety także niektóre drużyny mają znaki kiepskiej jakości (w niższych ligach).

Logo PLFA

Podobnie jak w koszykówce, także tutaj znajdziemy kilku profesjonalnych grafików, którzy mogą w takie emblematy tchnąć więcej pasji. Warto oddać ludziom uprawiającym futbol amerykański, że wkładają wiele serca w rozwój dyscypliny, a finały ligi, zwane SuperFinałem, odbywały się nawet na Stadionie Narodowym. Aż 23 tys. osób oglądało tam mecz Seahawks Gdynia z Panthers Wroclaw (52-37) w 2012 r. W kolejnych latach zawody zgromadziły mniejszą publikę, niemniej widać, że ten sport znalazł swoje miejsce w Polsce.


Jaka przyszłość?

Na koniec zaryzykuję tezę, że obie te dyscypliny mają znacznie większy potencjał rozwojowy w Polsce niż np. hokej na lodzie. Kluby rozlokowane są we wszystkich województwach, więc mają szansę zainteresowania sobą i wprowadzenia rywalizacji w całym kraju. Działacze futbolowi przywiązują wagę do promocji i wydaje się, że dyscyplina ma ugruntowaną pozycję w naszym kraju. W ostatnich tygodniach nagłośniono konflikt między klubami a stowarzyszeniem PLFA, Panthers i Seahawks nie wysłali zawodników na mecz ze Szwajcarią, więc na sielankowym obrazie dyscypliny pojawiła się rysa.

Niestety w gorszym kierunku zmierza polska koszykówka. Oczywiście nie można wykluczyć jakiegoś niespodziewanego sukcesu reprezentacji, tym bardziej, że mamy kilku zdolnych zawodników – wicemistrzów Świata U-18 z 2010 roku. Jednak musiałby to być spektakularny sukces, by dyscyplina ta dołączyła do najchętniej oglądanych sportów przez Polaków. Konieczne są osobowości i atrakcyjne kluby w lidze.

Wydaje się, że 17 zespołowa PLK taka nie jest. Liczba miast z tradycjami koszykarskimi w elicie nie sprawia, że rozgrywki cieszą się prestiżem, tym bardziej, że nie ma w nich historycznych ośrodków – Wrocławia, Poznania ani Krakowa, ale na szczęście pojawiła się Legia. Rozważyłbym jedną z dwóch opcji – ograniczenie uczestników rozgrywek do np. 10 klubów z wysokimi wymogami licencyjnymi lub zwiększenie liczby drużyn i podział na 2 dywizje, a potem fazę play off. System rozgrywek powinien być bardziej urozmaicony, gdyż obecny skład drużyn nie zachęca do utożsamiania się z większością z nich.

Kluby powinny bardziej współpracować w kreacji wizerunku ligi. Oczywiście konkurują ze sobą na parkiecie, ale od strony wizerunkowej powinny wspólnie tworzyć jednolitą strukturę i oprawę wizualną. To jest istota amerykańskiego sukcesu sportów zespołowych, w Polsce niestety wciąż rzadko dostrzegana.

Logo PZKosz

Jak oceniasz znak Polskiego Związku Koszykówki?

  • 3 / poprawny (49%, 51 razy oceniany)
  • 2 / niedopracowany (30%, 31 razy oceniany)
  • 1 / koszmarny (12%, 12 razy oceniany)
  • 4 / wartościowy (9%, 9 razy oceniany)
  • 5 / doskonały (1%, 1 razy oceniany)

Ilość głosów: 104

Loading ... Loading ...


Logo PZKosz

Jak oceniasz znak związku futbolu amerykańskiego (PLFA)?

  • 3 / poprawny (49%, 50 razy oceniany)
  • 4 / wartościowy (25%, 25 razy oceniany)
  • 5 / doskonały (13%, 13 razy oceniany)
  • 2 / niedopracowany (13%, 13 razy oceniany)
  • 1 / koszmarny (1%, 1 razy oceniany)

Ilość głosów: 102

Loading ... Loading ...


Ocena polskielogo.net znaku PZ Koszykówki:

Oryginalność

Czytelność

Precyzja wykonania

Liternictwo

Ponadczasowość formy

Średnia ocena: 2,8


Ocena polskielogo.net znaku PLFA:

Oryginalność

Czytelność

Precyzja wykonania

Liternictwo

Ponadczasowość formy

Średnia ocena: 3,8


Źródła:
Forbes

Oglądalność NBA

www.naekranie.pl

www.naekranie.pl

www.plfa.pl

Reprezentacja polski w futbolu amerykańskim

PZKosz na Wikipedii

dostęp: 2017/10/26